UCHWALALI ZGODNIE Z PRAWEM, CHOCIAŻ WBREW MIESZKAŃCOM
W minionym tygodniu na Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Żyrardowa rozpatrywano wniosek 124 mieszkańców ulicy Gen. Fildorfa Nila,
o przywrócenie jej starej nazwy „ Jedności Robotniczej „.
Wniosek wypłynął w konsekwencji ponownego uchwalenia przez Starą Radę Miasta Żyrardowa ( w dniu 17 maja 2018 r.) nowej nazwy tej ulicy, pomimo uchylenia jej przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 10 kwietnia 2018 r.
Rozpatrując pierwszy pozew złożony w imieniu mieszkańców ulicy przez Zarządy Spółdzielni Żyrardowskiej i Pragnienia sąd dopatrzył się uchybień w procedurze podejmowania uchwały przez Radę Miasta (Uchwała XL VI 329/17) z dnia 31.08.2017 r. – stąd jej uchylenie.
Ale jak czytelnicy pamiętają nie patrząc na sprzeciw mieszkańców, na zgłoszone przez nich argumenty grupa radnych z dwóch ugrupowań politycznych przeforsowała w sposób bezrefleksyjny po raz kolejny tę samą treść uchwały w tej sprawie. Uzasadnienie do zohydzenia starej nazwy ulicy wybrano z wielu wariantów możliwych do wykorzystania i zastosowania. A więc chronologicznie biorąc.
Nie, bo:
- nazwa „jedności robotniczej” kojarzy się „czerwono” z komuną
- bo nazwę „jedność robotnicza” usiłował przyjąć na czas trwania wyborów samorządowych w 1928 r., w mieście komitet nielegalnej komunistycznej Partii Polski
(Tyle, że usiłowania tego komitetu spaliły na panewce dzięki postawie ówczesnych władz
miejskich, które nie pozwoliły na użycie nazwy, chroniąc ją jako dobro i symbol naszego miasta)
- bo w 1977 r. nazwę tej treści nadano ulicy podczas uroczystego posiedzenia ówczesnej Rady Miasta Żyrardowa, która w tamtym okresie miała wyrażać poparcie dla centralnych władz partyjnych w kraju i podsumowywać okres kadencji tej rady.
(No, ale kiedy miano nadać tę nazwę, jeżeli był to okres realizacji pierwszych budynków nowego osiedla Wschód – lata 1976 -1979).
Uchwalono wtedy nazwy ulic Filipa de Girarda, Izy Zielińskiej, 150 - lecia oraz Jedności Robotniczej, która przez kilka lat była bezimienną drogą dojazdową do składowiska elementów budowlanych i bazy Skierniewickiego Kombinatu Budowlanego na terenie dzisiejszych osiedli SM „Pragnienie” i TBS. Nasze budynki przy ul. J. Robotniczej oddano mieszkańcom do zasiedlenia pomiędzy styczniem 1978 r. i listopadem 1979 r. I wtedy musiała zaistnieć formalnie ulica z nazwą.
Tymczasem, każdy żyrardowski patriota wie, że nasze miasto powstało na robotniczym trudzie, pocie i krwi. Że tutaj w 1887 r. w okresie „strajku szpularek” ,w geście solidarności z tymi kobietami i w jedności robotniczej z nimi stanęły pozostałe wydziały Zakładów Lniarskich i przesądziły o tym, że strajk zakończył się zwycięsko.
Tak było i w kolejnych okresach bo przecież walka robotników – zjednoczonych
i solidarnych ze sobą trwała przez następne kolejne sto lat – do 3 czerwca 1989 r..
Dzisiaj, co drugi żyrardowian ma lub miał w rodzinie dziadka, babcię, rodziców czy innych krewnych mających „żyrardowskie robotnicze korzenie” i wyniosłe z nich tradycje.
Rodziny robotnicze były w większości katolickie, choć bieda, wyzysk
i niesprawiedliwość kierowały niektóre z nich do środowisk lewicujących.
Czy oni wszyscy mają być godni potępienia ?
Czy mamy się wyrzec robotniczej tradycji naszego miasta ?
Zapomnieć o ciężkiej pracy naszych matek i ojców?
Już Wojewódzki Sąd Administracyjny unieważniając pierwszą uchwałę Rady Miasta stwierdził, że:
- słowo „robotniczy” nie jest synonimem słowa „komunistyczny” o czym zdają się nie wiedzieć autorzy treści uchwał.
- wyszydzany przez nich organ PPS-u tygodnik „Jedność Robotnicza” wydawany w latach zaborów i carskiej cenzury (1 lipca 1916 r do 17 listopada 1918 r.) był pismem legalnym Polskiej Partii Socjalistycznej, poświęcony interesom i sprawom „klasy robotniczej. To wtedy członkiem PPS był Józef Piłsudski - wybór patrona ulicy Jedności Robotniczej w Żyrardowie nie był zatem wyborem przypadkowym i lekkomyślnym. Przeciwnie w Żyrardowie, mieście o bogatej historii ruchu robotniczego, strajków pracowniczych i wspólnej walki jego mieszkańców o swoje prawa, to w zasadzie jedyna nazwa ulicy upamiętniającej ten fragment historii miasta.
Tymczasem podjęty został wysiłek by pochopną decyzją tę kartę naszego miasta zatrzeć, choć „jedność robotnicza” mieszkańców w walce o ich prawa oraz o jej pozytywne efekty powinna być powodem do chluby i upamiętnienia, nie zaś jej zatarcia w ludzkiej pamięci.
Tego samego zdania byli mieszkańcy ulicy, którzy wielokrotnie protestowali przeciw podjętym decyzjom w sprawie zmiany nazwy. Tym razem w sile 50-ciu osób, przyjęli zaproszenie komisji Rady Miasta i przyszli przedstawić swoje racje i ocenę tego co myślą
o twórcach tych zmian.
Zresztą jedna grupa twórców uchwały o zmianie nazwy ulicy, otrzymała już pokwitowanie za swoją pracę na rzecz mieszkańców, jaką „prowadziła” w Radzie Miasta.
Mieszkańcy podziękowali im w listopadowych wyborach samorządowych i w komplecie znaleźli się oni poza samorządem miejskim. Niech to będzie przestrogą dla pozostałych. Mandat od „suwerena”, którym zastawiał się jeden z funkcyjnych dzisiaj radnych, ma swoje ramy i podlega ocenie mieszkańców. Nie stanowi patentu na mądrość i nie jest dany raz na zawsze.
Ludzi trzeba słuchać, szczególnie gdy są w większości. Nie można się chować za internet i za „pseudokonsultacje” pomijające ich racje.
Po wtorkowym spotkaniu z Komisją Rady Miasta jesteśmy przy nadziei, że głosy mieszkańców będą wysłuchane, a nowy skład Rady Miasta pochyli się nad ich argumentami.
Gen. Fildorf – Nill, do którego nazwiska zebrani nic nie mają, nie zasłużył sobie na taką poniewierkę jaką dostarczyli mu twórcy uchwał i na szarganie jego nazwiska na wymienianych tablicach.
Na koniec chciałbym przytoczyć stanowisko Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej zawarte w piśmie z dnia 10.10.2017 r. kierowanym do Wojewody Mazowieckiego nt. podejścia praktycznego do dekomunizacji nazw ulic.
„ W specyficznych i uzasadnionych przypadkach Instytut dopuszcza możliwość przyjęcia przez samorząd lokalny uchwały z nowym uzasadnieniem, które przy utrzymaniu dotychczasowej formy nazewniczej, nada jej nową treść, poprzez przywrócenie poprawnego znaczenia użytych pojęć”.
Zatem można było Państwo Radni pozostawić starą nazwę, zgodnie z wolą mieszkańców i w nowej uchwale przyjętej przez Radę zastosować stosowne uzasadnienie.
Ale będąca w przewadze grupa radnych wbrew rozsądkowi i zasadom współżycia zapragnęła postawić problem na ostrzu noża, wywołując w mieście „wojenkę”. Tak się szanowni „wybrańcy” nie robi.
Marian Rusinowski